Zbliżają się dni płodne i ja się budzę do życia. Znów nadzieja, marzenia. Co ma być to będzie...
karotka
26 czerwca 2008
hehe :) dni plodne, ambiwalentne odczucia :)
modrzak
26 czerwca 2008
a ja włśnie liczę czytam i pilnuję by nie mieć...
choć zawsze chciałam urodzić tak koło 25 to teraz jakoś nie pasuje mi to wszystko- najpierw jakaś stabilizacja a potem dzieciaki
she
26 czerwca 2008
Ja mam tylko taką reminiscencję z przeszłości... ja zaszłam w ciążę jak przestałam liczyć te dni, mierzyc temperaturę, czytać fachowa literaturę i myśleć bezustannie. Po prostu się stało...
choć zawsze chciałam urodzić tak koło 25 to teraz jakoś nie pasuje mi to wszystko- najpierw jakaś stabilizacja a potem dzieciaki
Dodaj komentarz