30 czerwca 2008, 09:05
Strszane są te poniedziałki. Weekend na wsi.
.
Strszane są te poniedziałki. Weekend na wsi.
Jedziemy z robotą. Seks = prokreacja, to chyba opinia większości staraczek, bo jakie można mieć podejście do tematu jeśli od 2 lat robi się to tylko kiedy trzeba i dokładnie w takiej pozycji jak trzeba.
Boję sie tej chwili kiedy i nas to dopadnie. Póki co ukłony w stronę męża. Dziekuję!
Trochę hormonów, trochę płodnego śluzu i ja inna. Radości mam nadzieję, że zostaniesz u mnie przez kolejne 9 miesięc.
Proszę mi nie doradzać wyluzowania. Biorąc pod uwage okoliczności tj. moje 30 lat na karku, naście straconych cykli, OGROMNE pragnienie posiadania potomka, tysiące wydane na lekarzy to jestem dość wyluzowana.
Zbliżają się dni płodne i ja się budzę do życia. Znów nadzieja, marzenia. Co ma być to będzie...
Codzienność, lubię ją.
Wczoraj znów polały się łzy i pewnie dlatego dziś jest dużo lepiej. Wyrzucić to z siebie i ruszamy dalej. Szkoda, że nie mogę krzyczeć takie aaaaaaaaaaa na całe gardło, marzenie. Pomaga boksowanie wymyślonego wroga i latam na o. też pomaga. 2 mam USG mam nadzieję, że do tego czasu wyrosną mi ładne jajka i tym razem sie uda. M. milczy wczoraj był na nie.